Bloger vs. Pracodawca

Bloguję od kilku lat. To znaczy miałam kilka prób blogowania, powiedzmy nieudanych. Ale od kiedy założyłam Made by Gigi minęły już ponad 3 lata i wiem, że ten blog jest tym właściwym. W innym wypadku nie wytrwałabym tyle. Blog jest dla mnie odskocznią od tego co robię zawodowo, a wierzcie mi, nie jest to top kreatywnych zawodów. Na blogu sama sobie jestem kapitanem i sobie to cenię. Wiele się nauczyłam i pewnie jeszcze wiele przede mną. Bardzo często jest tak, że zakładamy bloga po to by dzielić się swoją pasją. Potem blog się rozwija i zaczyna stwarzać nam nowe możliwości. A może jest sposobem na znalezienie pracy? Dyskusję na ten temat z organizowała ekipa Trójmiejskich Blogów. Przedstawiciele obu stron spotkali się w Instytucie Kultury Miejskiej aby wymienić się opiniami. 



Uczestnicy dyskusji próbowali odpowiedzieć na pytania o to czy podawać adres bloga w naszym CV, jak może to postrzegać pracodawca i w końcu czy blogerzy szukają etatów. Mam wrażenie, że ilu blogerów, tyle różnych historii. Pewnie jest też sporo takich, którzy bloga traktują jak swoją przepustkę do dobrej pracy. W sumie to mają rację, blogowanie wymaga wielu cech, które są poszukiwane przez pracodawców. Maciej Trojanowicz (Troyann) zakładał bloga właśnie z takim zamiarem i mu się udało. A Sylwia Zaręba z bloga Shiny Syl przeszła zupełnie inną drogę. Pracowała w korporacji, ale okazało się że blog prowadzony z pasją może dać jej możliwość zarabiania. Dla Kamili Czarnomskiej, autorki bloga Trening Kariery blog jest przedłużeniem pracy, a jednocześnie przepustką w negocjacjach z partnerami. 




Po stronie pracodawców dyskutowali Przemysław Gulda (Gazeta Wyborcza), Agnieszka Bomba (Trójmiasto.pl), Jessica Banach i Martyna Ładkowska (Jobhouse), którzy patrząc ze swojej perspektywy widzą w blogu zaletę. Daje doświadczenie w pisaniu i publikowaniu, co zwłaszcza w dziennikarstwie jest przydatne. A jeżeli jeszcze prowadzimy bloga o tematyce branży, w której chcemy pracować to na pewno będzie on dodatkowym atutem i pokaże naszą znajomość tematu. Przemysław Gulda z Gazety Wyborczej zastanawiał się nad sensem szukania etatu przez blogerów skoro blogowanie daje niezależność.




Przyznam szczerze, że po tej dyskusji długo miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam co mam mysleć. Wiele rozjaśniło się w trakcie rozmowy z moją koleżanką Aną z bloga jakmalowany.pl. Czasem dobrze zobaczyć swoje myśli w formie zdań i wtedy wszystko zaczyna się układać w logiczną całość. Tak naprawdę wszystko zależy od tego jakiego bloga prowadzimy (tematyka), po co go założyliśmy i jakie mamy aspiracje. Nie każdy chce być Kominkiem, nie każdy da radę i nie każdy chce. Można prowadzić niszowego bloga i być w tym dobrym. Ja osobiście uważam, że mój blog jest ciekawym załącznikiem do mojego CV i nie boją się go tam umieszczać. Zwłaszcza, że widać na nim mój rozwój. Kiedyś mój znajomy z branży HR zapytany o to co umieszczać w CV a co nie, powiedział, żebym umieszczała to, co uważam za warte pokazania. Jeżeli pracodawca jest sprytny to nawet jeżeli mój blog jest z totalnie innej bajki, to wyciągnie z tego dobre wnioski. A jeżeli nie, to nie chciałabym dla niego pracować. 

Aha jeszcze jedno mam do dodania. Etat nie jest zły, ani archaiczny. Jest bezpieczny (tzn w miarę bezpieczny), a niektórym z różnych względów (nie tylko kreatywnego lenistwa) potrzebny.  Sorry, takie jest życie!