Jak nie reklamować rękodzieła w social media



Cześć,

Tyle się mówi i pisze o tym, jak się reklamować, jak pokazywać produkt, dobierać grupę docelową itd. Jest mnóstwo grup dla małych i większych kobiecych biznesów, na których znajdziecie te wszystkie informacje. I super, bo wiele osób szuka takich informacji i każdy może znaleźć to, co potrzebuje w odpowiedniej na siebie formie.

Moje ostatnie spostrzeżenia oraz live na mojej grupie skłoniły mnie do przygotowania takiego zestawienia, bo wielu z nas się wydaje, że pewne zachowania i działania w internecie są nie fajne i wszyscy o tym wiedzą. No jak się okazuje nie dla wszystkich. Cały czas wiele osób w internecie zachowuje się tak, jakby panowało tam bezkrólewie/bezprawie albo inne bez.


Otóż oprócz zwykłego poczucia przyzwoitości, jest jeszcze tak zwana netykieta, czyli taki niepisany zbiór zasad dotyczących tego jak powinniśmy się zachowywać, a jak nie. W tym zakresie zachować mieszczą się też zachowania związane z promowaniem swoich produktów. Przeszukałam Facebooka i Instagram w poszukiwaniu takich perełek i to, co znalazłam:

Spamowanie wpisami po wszystkich możliwych grupach w tym samym czasie

Fejsbukowe grupy to naprawdę fajna rzecz, bo można w jednym miejscu spotkać inne osoby, które mają te same pasje. Zwłaszcza rękodzielnicy bardzo je polubili i takich grup jest naprawdę dużo (związane z daną techniką czy typowo sprzedażowe). Myślę, że nie pomylę się mocno, kiedy powiem, że większość z nas jest zapisana do tych grup. Jest też sporo osób, która postanowiła wykorzystać je do promowania swoich wyrobów i złapania dodatkowego zasięgu. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie sposób w jaki to robią. Ich taktyka to udostępnianie tego samego postu we wszystkich grupach na raz. Jaki jest tego efekt? A no taki, że nasz feed wygląda jakby się zepsuł, bo scrolujemy w dół i widzimy tylko jedno zdjęcie. Czy to zachęci kogoś to kupna? Nie sądzę. Czy zirytuje? Na pewno. Myślę, że niejedna taka poirytowana osoba zgłosiła takie zachowanie jako irytujące. Za takie zachowanie jest też dodatkowa „nagroda” od facebooka w postaci blokady publikacji od 24h w górę.

Komentowanie prac konkurencji

Zacznę od tego, że nie chcę żebyście zrozumiały mnie źle. Jestem zwolenniczką tego, żeby marki prowadziły miedzy sobą dialog, bo to zawsze fajnie wpływa na ich odbiór. Ale wszystko musi mieć sens i powód, na przykład kiedy twórca porusza jakiś ciekawy temat. Jednak jest taki rodzaj komentarzy, który nie przysporzy Wam popularności, chyba, że wychodzicie z założenie, że nie ważne jak, byleby mówili. Mam tu na myśli komentarz w stylu: „Zapraszam do mnie, zrobię taniej”. W tym wypadku to po prostu wyrachowanie i wykorzystywanie zasięgu innego rękodzielnika, nie wspomnę o nie uczciwej konkurencji. Wam nie polecam takich działań, bo nie przyniosą nic dobrego. A jeżeli doświadczacie ich z tej drugiej strony to bez wyrzutów sumienia możecie takie komentarze ukrywać lub usuwać. Czy wdawać się w dyskusję? Miałam nie raz w życiu takie zapędy edukacyjne, ale z mojego doświadczenia wynika, że większość osób nie rozumie o co mi chodzi (albo udaje, że nie rozumie). 

Wykorzystywanie innych fanpage’y do reklamy swojego

Swój fanpage prowadzę już ponad 6 lat. Od początku jednak jest kilka zasad, których przestrzegam, aby panował na nim porządek. Jedną z nich jest to, że usuwam posty, które zostawiają u mnie osoby chcące zareklamować swój fanpage/stronę/produkt – niepotrzebne skreślić. Dlaczego je usuwam? Bo nie zamierzam być słupem ogłoszeniowym, nie chcę podpisywać się pod czymś, czego nie znam, nie sprawdziłam lub po prostu nie jest w moim guście. Szczerze, to powiem Wam, że po prostu mnie to irytuje, bo robiąc takie coś, ktoś próbuje być sprytniejszy i wykorzystać mój zasięg. Oj nieładnie.

Spamowanie w Messengerze

To ostatnio coraz częstsza praktyka. Wysyłanie ofert i propozycji w wiadomości prywatnej. Zauważyłam wiele takich zachowań ze strony osób, które zajmują się multi level marketingiem, ale nie tylko. Taka forma działania, to trochę tak jak chodzenie od mieszkania do mieszkania i proponowanie produktów. Na pewno nie jesteście zadowoleni z takich wizyt i tak samo powinniśmy traktować Messengera. Nachalność nie jest dobrym pomysłem na promocję. 

Współprace z testerami

Specjalnie napisałam testerami, a nie blogerkami, bo nie chcę Wam demonizować współprac z blogosferą, jako takich. Uważam, że dobrze przygotowane mogą być fajne. Jednak wśród tych wszystkich ofert, które na pewno wiele z Was dostaje przeważają na pewno blogi, które w swojej nazwie mają hasło testuje. Kiedy wchodzicie na taki blog to macie wrażenie jest tak mydło, powidło, zabawki dla dzieci i ciuchy z chińskich sklepów, a wszystko na zdjęciach, które pozostają dużo do życzenia. To już pierwsza rzecz, która powinna Was zaalarmować. Pojawienie się na takim blogu nie przyniesie Wam rozgłosu, ani potencjalnych klientów, ale za to na pewno pojawi się wiele innych testerek, które będą chciały dostać coś za darmo. 

Pomyślcie o tym tak. Nie po to wkładacie całe serce i umiejętności w swoje dzieła, dbacie o prezentacje i jakość zdjęć, żeby potem ktoś to położył na sztucznym chińskim obrusie lub na panelu podłogowym i walnął nie ostre zdjęcie z flashem. Nie raz widziałam w różnych grupach dyskusje na temat tego jak się rodzą takie blogi. Ktoś pisze, że ma sporo wolnego czasu i mu się nudzi, a cały chórek odpowiada, załóż bloga, napisz do różnych firm, zrobisz parę fotek, wrzucisz na FB lub bloga i będziesz miała mnóstwo rzeczy za free. I tego sobie nie wymyśliłam. To niestety prawdziwa historia. 

Instagramowe promotorki

Specjalnie wyodrębniłam tą kategorię, bo warto. Prowadząc konta instagramowe dla różnych marek często dostaje wiadomości typu: "Zajmuje się promowaniem firm na Instagramie, mam 10 tys. obserwatorów i mogę zapewnić dobrą reklamę". Brzmi jak bajka, bo w sumie, wysłać produkt i mieć dotarcie do takiej liczby osób. No tak pięknie to nie jest, bo 10 tysięcy obserwatorów bardzo często jest nabita sztucznie (konkursami albo kupiona), a w rzeczywistości mało, kto widzi te posty. Czemu? Pomijając takie rzeczy jak algorytm, to po prostu ten profil nie jest angażujący, bo połowa zdjęć na nim to zdjęcia produktowe otrzymane różnych firm. Taki słup ogłoszeniowy, który podobnie jak w przypadku testerek nie będzie dla Was promocją, bo nikt tam nie zagląda.


Wykorzystywanie nie swoich zdjęć

Doskonale wiem, że pokazanie produktu w szerszej perspektywie (i nie mam tu na myśli tej fotograficznej) jest bardzo fajnym rozwiązaniem np. przy biżuterii, bo pozwala pokazać ją w stylizacji. To w końcu bardziej atrakcyjne dla naszych odbiorców. Bardzo często w takich kolażach pojawiają się modelki lub celebrytki na czerwonym dywanie. Warto jednak wiedzieć, że jeżeli macie firmę i sprzedajecie swoje produkty, to wykorzystujecie nie swoje zdjęcie (ono ma autora) i wizerunek sławnej osoby (zakładam, że nie macie zgody i umowy) do celów komercyjnych. Zarabiacie wykorzystując nie swoje materiały. Na tym punkcie bardzo wyczuleni się fotografowie, więc jak znajdą takie coś u Was, to nie zdziwcie się, kiedy otrzymacie rachunek za użyczenie takiej fotografii. Więc jeżeli potrzebujecie do swojej social mediowej komunikacji jakiś dodatkowych fotografii, skorzystajcie ze stocków, na których możecie je legalnie zakupić. 


Tak wygląda moje zestawienie działań, których nie polecam jako formy reklamy. Omawiałam je wczoraj, w czasie transmisji online na grupie Rękodzieło w social media. Wspólnie doszłyśmy do wniosków, które właśnie możecie przeczytać. Jeżeli macie swoje doświadczenie w tej materii, to koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach. Ciekawa jestem czy spotkaliście się z takimi zachowaniami?